I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką
(Paulo Coelho)

środa, 30 maja 2012

Wielkie koszenie.

Dzisiaj po przyjściu ze szkoły i zjedzeniu,nie mogłem usiąść przed telewizorem. Tato układał kafelki na tarasie,a mama zabrała się za koszenie trawy. Kosiarkę mamy z popsutym napędem ,więc potrzeba do niej ogromnej siły i sprytu , aby ją pchać,można dla odmiany też ciągnąć :)

wtorek, 29 maja 2012

Problemy szkolne.

W poniedziałki ,mam napięty grafik w szkole,ponieważ oprócz basenu,mam też po lekcjach dodatkowe zajęcia gospodarstwa domowego w ramach funduszy unijnych. Uczymy się piec ,gotować i tym podobne zajęcia. Niestety już dwa poniedziałki siedziałem w łazience i nie chciałem uczestniczyć w zajęciach. Pani Ewa ,zamiast skupić się na planie dnia ,przekonywała mnie ,abym dołączył do grupy. Po rozmowach z mamą i wychowawczynią obiecałem ,że będę brał udział w zajęciach. Moje " obiecanie",nie miało pokrycia w czynach. Chociaż mieliśmy piec ciasteczka na festyn ,na który nie umiem się doczekać. Znowu udałem się do łazienki nikt i nic nie było w stanie mnie przekonać do wyjścia z niej. Pani zadzwoniła do mamy aby,mnie odebrała wcześniej ,bo nie ma kto mnie pilnować w moim "azylu". Mama poprosiła,aby podać mi telefon i szybko zmieniłem zdanie. Poszedłem grzecznie na zajęcia. Nie raz jak się uprę nie ma na mnie mocnych. W sumie to ja nie chętnie pracuję,jest mało zajęć,które mnie interesują.

sobota, 26 maja 2012

Nawyki i bajki.

Od pewnego czasu,wydaję z  siebie niezbyt przyjemne dla ucha dźwięki.
Boruczę jak niedźwiedź.Mama próbuje ustalać zasady np."jak będę skrzeczał,wyłącza telewizor.
Na razie tego nie kontroluję i co chwile z moich ust  wypadają jęki.
Nie jestem chętny do rozmowy ,wolę jak inni opowiadają,moje ulubione bajki,ale takie uuuuuuuuuuuuuuuuu
 samo mi wychodzi . Telewizję oglądam aktywnie ,bo na stojąco cały czas w ruchu i dźwięki też muszą być,tylko czemu takie? Na upomnienia mamy,zaraz przepraszam i całuję w rękę.
Robię przy tym taką skruszoną minę,ze nie sposób się na mnie gniewać.
Teraz jeszcze o moich ulubionych bajkach,które bym mógł słuchać non stop.Jest ich kilka.
Wszystkie dotyczą mnie lub mojej rodziny i oparte są na faktach autentycznych.
Mama rozważa jak to nagrać,żebym mógł słuchać,kiedy zapragnę. Niestety mama należy do osób,która po setnym opowiadaniu tej samej bajki dostaje mdłości:) Ja jestem nie do zdarcia,jak sobie  coś u patrze ,to mogę
i mogę......
Był sobie chłopczyk,który miał na imię Tosiek.
Chodził do szkoły,uczył się,grał z kolegami w piłkę.
Skończył szkołę i wyjechał do Krakowa.
Tam pracował i uczył się.
Spotkał dziewczynę,która miała na imię Kinga.
Bardzo się sobie spodobali.
Chodzili razem  na spacery,dyskoteki,teatru.
Razem zamieszkali,wszystko robili razem,sprzątali,
gotowali,prali i nadal się kochali.
Pewnego razu Kinga z Tośkiem się bardzo pokłócili.
Brzydko na siebie mówili.
Kinga spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się od Tośka.
Od tej pory już nie są parą.


Bajka o Dominiku.


Był sobie chłopczyk,który chodził do szkoły i miał na imię Dominik.
Ten chłopiec wybrał się z mamą do sanatorium,do którego zawiózł ich tato.
Tam Dominik kąpał się w basenie,jeździł na koniu,ćwiczył, śpiewał.
W ośrodku była też taka dziewczynka,która miała na imię Angelika.
Angelika puszczała Dominikowi,piosenki na komputerze.
Po pewnym czasie chłopcu ,bardzo się spodobała Angelika,ale bardzo się jej wstydził.
Na stołówce ,szedł z talerzami  specjalnie dłuższa trasą ,żeby przejść koło stolika swojej oblubienicy.
Kilka razy dziennie witał się z jej mamą  całując  ją w rękę.
Pewnego dnia Angelika zrobiła mu masaż twarzy i uczyła go tańczyć  poloneza.
Pobyt w sanatorium się skończył i każde dziecko wróciło do swojego domu.
Dominik często ogląda zdjęcia z sanatorium i wspomina Angelikę.



czwartek, 24 maja 2012

Obchody Dnia Matki.

Moja szkoła zorganizowała mamą
imprezę z okazji ich święta.
Były występy dzieci,niestety ja
 siedziałem na ławce.
Zaproszono tez rosyjskiego muzyka,który
pięknie zagrał na gitarze.
Wszyscy zaśpiewaliśmy "Sto lat",a potem
razem z mamami gościliśmy się w klasie.








Podarowałem mamie laurkę i złożyłem życzenia.



WYJĄTKOWA MATKA

Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?
Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
"Malecka, Maria, syn. Święty patron, Mateusz".
"Kurkowiak, Barbara, córka. Święta patronka, Cecylia".
"Michalewska, Janina, bliźniaki. Święty patron... niech będzie Gerard".

Wreszcie mówi z uśmiechem do anioła jakieś imię:
"Tej damy dziecko upośledzone".
A na to ciekawski anioł:
"Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa".
"Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg. - Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie, czym jest radość? Byłoby to okrutne".
"Ale czy będzie miała cierpliwość?", pyta anioł.
"Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić".
"Panie, wydaje mi się, ze ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie".
Bóg usmiechnął sie:
"To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu".
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
"Egoizmu? Czyżby egoizm był cnota?".
Bóg przytaknął.
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruje dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy ,"mamo", uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moja moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia), i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoja prace, jakby była wciąż przy mnie."
"A święty patron?", zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się.
"Wystarczy jej lustro".

Powyższy fragment pochodzi z książeczki
Bruna Ferrero "Kółka na wodzie




niedziela, 20 maja 2012

Żużel w Rybniku


Zabrałem tatę na wyścigi żużlowe.
Z tatą to się fajnie jeździ,ponieważ jedzie autem,nie muszę 
chodzić po żadnych przystankach i czekać na autobus.
Bardzo mi się podobało i jeszcze dzisiaj też jest żużel,
to bym się wybrał,ale dzisiaj powinienem iść wcześniej spać.
Jutro przecież do szkoły trzeba wstać,a ja się zrobiłem "śpiący królewicz".Poza tym co za dużo to nie zdrowo.

sobota, 19 maja 2012

Ubezwłasnowolnienie c.d.

18 maj mama ,tato i babcia Aniela, idą na drugą  rozprawę do sądu.
Mnie już nie wzywano ,będzie mnie reprezentować  babcia.
wszystko odbyło się bez niespodzianek.
Najważniejsze,że mama złożyła wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych
 i zostało to uwzględnione.
Obecne osoby zostały poinformowane,że zostałem ubezwłasnowolniony.
Wyrok uprawomocni się po 21 dniach,wtedy też zostanie skierowana sprawa do kolejnego sądu o przyznanie mi opiekuna i może to być tylko jedna osoba.
Dla mnie to sprawy między dorosłymi ,ja nadal będę kochanym dzieckiem przez oboje rodziców.

OPINIE BIEGŁYCH.



Noc Muzeów

Wybraliśmy się razem z mamą autobusem do centrum Rybnika ,co niestety w naszej dzielnicy jest trochę utrudnione ,bo droga
zamknięta,trwają remonty i zostało wyznaczone tylko parę kursów.
W Rybniku mamy muzeum.

Nie jest to moje ulubione zajęcie,bo ja najbardziej jak już wspominałem lubię śpiew i taniec,
a w muzeum trudno tańczyć,ale też potrafiłem na dość długą chwilę skupić swoją uwagę.
Największe wyzwanie  było  to ,że spotkanie z Grzegorzem Kuśpielem było na pietrze.
Niestety nie udało się mnie przekonać,na wspinaczkę po schodach i zrezygnowani usiedliśmy na rynku.
















Patrzymy a do muzeum idą pani Magda i pani Aneta,za ich namową i ich pomocą udało mi się pokonać te schody w górę.Po wykładzie też nie chciałem zejść z samą mamą ,wiec p.Aneta mnie asekurowała z drugiej strony.

niedziela, 13 maja 2012

Weekendowe wyjazdy




 W piątek jeszcze w trakcie zajęć szkolnych,a byłem na kręglach z klasą,
mama mnie szukała po budynku Plazy,bo tato miał jechać pomóc przy budowie u kuzynki,więc
my mogliśmy pobyć u cioci Steni. Niestety nie dałem się przekonać ,abym wszedł na piętro.
Była taka sytuacja ,ze chciałem słuchać Feela w telefonie,wiec mama położyła telefon na pół piętrze i  w pozycji schylonej wszedłem na dwa schodki ,naciągając się dosięgłem telefonu i  już rakiem z powrotem.
Basia ma 3 male córeczki,Donatkę,Judytę,Celinkę,na chwilę przyszła tez kolejna wnuczka cioci Dagmara.
Przy takiej ilości  małych dziewczyn ,byłem bardzo grzeczny zajęty sam sobą.

Natomiast w sobotę,były dni województwa śląskiego ,z tej okazji na kampusie  grały zespoły,jednym z nich był
 Carrantuohill  i Fanfare Cocarlia
 Celtic - Balkan Power Project

Na dworze zimno i deszczowo,a my na koncert.
Na  miejscu  już świeci słoneczko i zabawa przednia, otańczyłem się do utraty tchu,tylko wystawiałem ręce do następnej tancerki i tancerza,jakbym miał obowiązek z każdym zatańczyć,mama tylko wystawiała głowę czy mnie jeszcze widać.
Muzyka i taniec,to jest to co lubię najbardziej ,i jeszcze jedzenie ,niestety nie dostałem kiełbaski nie dostałem,ale i tak było fajnie.








piątek, 11 maja 2012

Już tydzień chodzę do szkoły





Pobyt w sanatorium się skończył,wróciłem do szkoły,
na pytanie co tam robię? odpowiadam-Nie wiem.
W ogóle mało mówię,wolę stękać,nie jest to przyjemne dla ucha.
Moja ociężałość w ruchach w sanatorium nie była widoczna,jak chciałem to potrafiłem
przyśpieszyć,tylko żeby mi się częściej chciało.
Na wykładzie o matach  do magneto-terapii mama usłyszała ,że dzieciom z zespołem Downa,szybciej dochodzi do starzenia mózgu.Tak to wygląda w moim wypadku,że moje zachowanie  ma oznaki starzenia,więc musimy
robić wszystko ,aby  powstrzymać ten proces.
Taka mata byłaby mi bardzo wskazana,aby mnie pobudzić do działania.
Na razie do szkoły wstaję z oporem,ale zdążam z porannymi zajęciami,oczywiście idę spać o 20.00.


Pod koniec turnusu miałem problem wstać na śniadanie przed ósmą,chodziłem spać o 22.00.
Taniec działa na mnie mobilizująco,wiec jak muzyka gra to jestem w stanie wykrzesać z siebie energię .
Jak każdy człowiek potrafię się też zakochać,było to dla mamy dość niepokojąco,ale  wszystko było pod kontrolą.Angelika,bo tak miał na imię obiekt moich westchnień, puszczała mi piosenki na komputerze,bardzo się jej wstydziłem,za to jej mamie ciągle okazywałem wyrazy sympatii , całując ją  w rękę.Teraz już nie mówię o Angelice,więc było to zauroczenie chwilowe.


Wspomnę jeszcze,że po przyjeździe czekało na mamę pismo z sądu w sprawie mojego ubezwłasnowolnienia,aby zapłaciła 450 zł.zaliczki za opinie biegłych,więc tak wygląda pomoc dla niepełnosprawnych.

niedziela, 6 maja 2012

3 tygodnie w Rusinowicach


Na turnusie było bardzo fajnie,jakbym miał często taką rehabilitację,może mój
rozwój byłby na wyższym poziomie,nie ma co gdybać,bo czasu się nie cofnie.
Co tam robiłem opisane.
Dodam tylko,że oprócz planowej rehabilitacji,miałem dodatkową np.


masaż wykonany przez Angelikę.
Mama też mnie mobilizowała do układania.