I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką
(Paulo Coelho)

niedziela, 29 lipca 2012

Sarbinowo czeka.

Walizka zapakowana.
Na miejscu okaże się czego żeśmy zapomnieli.
Mama cały tydzień pakuje po trochu.
Taka już jej taktyka,aby nie zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.
Bilet na pociąg relacji Gliwice-Koszalin też kupiony.
Rzadko jeździmy pociągiem,ze względu na moje lęki,a w ogóle w tym roku mama wyrobiła mi
legitymację inwalidzką i ta podróż jest bardzo tania w granicach  50 zł.Jakie korzyści z niepełnosprawności :)
Do Gliwic na pociąg zawiezie nas tato więc pomoże dojść na peron.
Po 11 godzinach w pociągu to już będę tak zmęczony ,że bez lęku pokonam schody w Koszalinie,na co liczy mama. :) Potem jeszcze  zostaję do pokonania 20 km busem i możemy nabierać sił z morskiego powietrza i wody.

wtorek, 24 lipca 2012

Świadczenia pielęgnacyjne.

Mama opiekując się mną dostaje świadczenia pielęgnacyjne z MOPSu.
Taki stan trwa półtorej roku.
Przedtem świadczenia zależne były od dochodu na członka rodziny i my ten dochód przekraczali.
Tylko się cieszyć,ale nie było wcale tak różowo.
Od kiedy wprowadzono,że nie zależnie od dochodu,mama ma pieniądze i lata pracy jej w ZUSie rosną.
Dotychczas było to 520 zł od listopada ubiegłego roku ,przydzielają po 100 zł na miesiąc więcej.
Jest przy tym ambaras,bo co chwile trzeba było jakieś papierki wypisywać o dodatkową "stówkę".
Ostatnio nawet przysłano zawiadomienie,że jest dochodzenie w sprawie pomocy finansowej.
Ach ta terminologia urzędnicza.
No więc ta pomoc finansowa jest nam przyznana od lipca do grudnia,a będzie wypłacona od sierpnia,żeby nie było za prosto, :)
Moja mama  zadowolona  ale..... zawsze musi mieć jakieś ale...
Według mamy każdy człowiek powinien się uczyć, albo pracować,oczywiście na miarę swoich możliwości,wtedy jego samoocena jest lepsza.
Fajnie jest mieć dodatkową kasę,kto by nie chciał?
Tylko czemu nie można dorobić ani grosza będąc na świadczeniach.
Zrezygnować z nich też się nie opłaci,bo pracując na pół etatu mama zarabiała by mniej więc lepiej
 mieć ją do dyspozycji cały dzień.
Tylko z moją mamą jest tak ,ze jak ja jestem w szkole,to  ona średnio zainteresowana ciągłym sprzątaniem i gotowaniem,bo potem to je a tyłek rośnie:)
Tak już  mam z tą moją mamą.

niedziela, 22 lipca 2012

Wyjazd do Niemiec.

Tato obiecał bratu i wujkowi z ciocią,ze po nich pojedzie do Hessisch Lichtenau.
Faceci tam pracują,a że mają  urlop postanowili go spędzić na ojczystej ziemi ,zawsze ta tęsknota za swoimi:)
Ja z moją cierpliwością już od dwóch tygodni pytam wszystkich ,którzy mają jeszcze chęć mi odpowiadać.
-A po Rafała jadę ? a jutro ?
Wreszcie się doczekałem i  w czwartek wsiadłem z prowiantem,  ulubioną płytą i bielizną na zmianę do auta i w drogę.
Oczywiście  przez większość ponad ośmiogodzinnej  jazdy dopytywałem się czy już jesteśmy na miejscu.
Cóż to jest , tak już mam ,więc jakbym nie pytał to by było dziwne.
Dwóch przystojniaków :)

Odwiedziłem wujostwo ,drugie zabrałem do auta i w sobotę wyruszyliśmy z powrotem.
Teraz boli mnie trochę brzuch,pewnie za dużo coli wypiłem i cieszę się z pobytu brata.
W łóżku,co się rzadko zdarza,więc musi mnie solidnie boleć.

Mama miała czas na przemyślenia ,jaki ja to jestem nie zbędny z moimi pytaniami śmiechem i radością.
Po prostu nie chwaląc się :JESTEM SUPER !!!
Jeszcze tydzień i ruszamy nad morze.
Mama już przeżywa,bo jedziemy pociągiem.
Do Gliwic tato nas zawiezie i pomoże mnie zaprowadzić na peron,co przy moich lękach przed schodami,jest nie lada wyzwaniem.
Wysiadamy w Koszalinie i tam jak  nie pokonam sam strachu to zostaniemy na peronie do wieczności.
Sarbinowo będzie czekać.
Damy radę!!!
Mama wyszła na podwórko i zagląda pod brzózki i się cieszy,bo grzybki rosną.



Mnie ciężko wyciągnąć ,ale w domu mogę z nimi pozować . :)



niedziela, 15 lipca 2012

Msza św.

Dzisiaj  na mszy św.odwiedził nas misjonarz Kamilianin z Madagaskaru .
Uświadomił nam ,jakie mamy szczęście żyć tu i teraz.
Nie będę tu pisać hymnów pochwalnych na naszą polską rzeczywistość.
Porównanie Polska -Madagaskar zdecydowanie działa na korzyść naszego kraju.
Narzekamy na służbę zdrowia,ale trąd i inne zarazy  znamy tylko z opowiadań,a uczucie głodu też nam obce.
My mamy raczej problem z otyłością.
Wiem ,ze chcemy lepiej ,ale dzisiaj  doceniam to co mam i chętnie się bym tym podzieliła.

sobota, 14 lipca 2012

Kuba czy Kubuś.

Chyba już Jakub.
W domu wszyscy pamiętają ,jak Kuba chodził do przedszkola i wujek go zapytał ;
-Jak Ci się podoba w przedszkolu?
Kuba na to:
-Przezywają mnie.
W.- Jak Cię przezywają?
K.-Jakub.
Więc z tym Jakubem ,to nie wiem czy już dorósł :)
Dzisiaj ma szesnaste urodziny najmłodszy z naszej czwórki rodzeństwa.
Jego  początki  nie były wesołe.
Zaraz po krótkim pobycie w domu ,wylądował w szpitalu,z bardzo wysoką bilirubiną.
Przy tak wysokiej istniało ryzyko uszkodzenia mózgu i nawet zaczęto zauważać już pewne symptomy.
Do tych rewelacji doszedł refluks pęcherza moczowego i podejrzenie galaktozemii.
Na potwierdzenie lub co by nas bardziej satysfakcjonowało :) wykluczenia,musieliśmy czekać kilka miesięcy,ponieważ Kuba miał transfuzje krwi .
Więc  start mojego brata na tym pięknym świecie nie był zbyt udany,ale się przyzwyczaił i dał radę.
Teraz ma tylko nie uciążliwą Astmę oskrzelową,za sobą kilka lat odczuleń i Refluks pokarmowy,na razie  nie daje ostrych objawów.
Od września mój brat będzie uczęszczał do technikum informatycznego.

Z okazji urodzin
Najlepsze życzonka

życia pełnego słonka
smutków małych jak biedronka
a szczęścia wielkiego jak smok.

Obowiązkowo musiał  być szampan  Pikolo :)
Dobrze,że Kuba jest szczupły ,więc podnoszenie na krześle ,nawet  nam wyszło.
Oczywiście musiałem czuwać nad cała oprawą urodzin.
Co oni by beze mnie zrobili.
 Niestety  Kuba sobie ,nie życzy,aby go fotografować. To jest karalne :)
 Szampana pić i się bawić :)









czwartek, 12 lipca 2012

Koncertowo.

Guns N Roses
Takiego koncertu nie mogliśmy przespać.
Mama chciała by mieć wszystko i kasę i strawę dla duszy,więc postanowiła ,że nie wyda pieniędzy
na bilety .Postanowiła mnie zabrać na koncert ,ale nie weszliśmy na stadion tylko z z wieloma nam podobnymi,spędziliśmy pod bramą .
Oczywiście mama,aby nic nie stracić,już o 20  wstawiła się wraz ze mną ,więc naoglądaliśmy się fanów Axla i kolejek w jakich stali aby  być w centrum.
Wszyscy w koło pili piwo,a ja  też  chcę pić piwo.
Mama tylko serwowała mi dyżurną butelkę z kompotem .
Poudaję ,że to piwo,nawet zaczynam się kiwać jak prawdziwy pijak.
Jak na gwiazdy przystało,czekaliśmy i czekali ,a potem znów czekali....
Moje pytania dotyczyły tylko Babskiego świata( dla niedoinformowanych ,piosenka Ich Troje,jedna z moich ulubionych) i jeszcze Feela na nich to bym mógł jeszcze czekać.
Ja już postanowiłem iść spać,więc mama zrobiła mi posłanie z gazet i nawet poświęciła swój sweter.


Po kilku minutowym leżakowaniu,dostałem takiej mocy,że  jak zespół zaczął grać ,byłem nie do zdarcia.
Do domu  dotarliśmy  bardzo późno ,albo wcześnie jak kto woli.:)




środa, 4 lipca 2012

Gorąco-burzowe wakacje.

Nadeszły wakacje,a z nim wysokie temperatury,żeby nikt nie narzekał ,że nie ma lata :)
















Wczoraj na dokładkę aura zgotowała nam piękne widowisko w postaci burzy.
Nie wiedziałem co mam robić,bo wszystkie sprzęty powyłączane ,zrobiło się też ciemniej.
Mama mówi,ze kiedyś nie było elektryczności.
Dla mnie to nie zrozumiałe,ale ja mogę się temu dziwić w końcu
 mam zespół Downa :)
a burza wyglądała tak; tutaj