Wybraliśmy się z mamą do cioci Steni i wujka Pawła do Rogowa.Moim zadaniem było pilnować świateł i mówić mamie czy jest zielone,wiadomo wtedy można jechać. Byłem więc pilotem.
A u cioci to ja bym chętnie wesele oglądał,a kobiety mnie na sanki wyciągnęły.Górka marzenie,tylko śnieg trochę miękki,ale to dobrze,nie było strachu puścić mnie samego.Zawsze jeździłem z kimś na sankach ,ale moje gabaryty coraz większe,albo sanki coraz mniejsze,trudno orzec :)Prawda jest taka,że we dwóch trudno się na nich zmieścić.Samodzielny zjazd mam za sobą i wszystko by było super,gdyby nie wspinanie pod górkę,to jednak wymaga wysiłku.
.Parę kroków z pomocą mamy zaliczyłem,do pomocy ruszył wujek,a potem jeszcze pani pilnująca lodowiska.Jak na pierwszy raz parę minut wystarczy. Łyżwy wypożyczone,grzech by było nie wykorzystać,tak więc mamy pragnienie się spełniło ,wyszła po ponad 30 latach na lodowisko w tajemnicy powiem ,że jeździła podobnie do mnie,ale bez obstawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz