Zaliczyłem już protest w szkole, mianowicie czas wyjazdu busa,a ja usiadłem na ubikacje w poważnej sprawie i klękajcie narody.Mama ustaliła,że mój bunt ,będzie zażegnany jak przyjedzie po mnie autobusem i na dokładkę zrobi mi spacer na odległy przystanek.
Wiadome jest ,że piechór ze mnie żaden,więc po tej lekcji będę chętnie wsiadał do busa.Kolejny telefon odwołał akcje.Potrzeby fizjologiczne załatwiłem i mogę jechać do domu .Niestety mnie nie można przyśpieszyć ja mam czas.Po powrocie do domu namówiłem rodziców na kulig. Tato za kierownicą ,mama z tyłu obserwuje ,a ja na sankach za autem. Radość moja ogromna. Zima jest piękna jak można pojeździć na sankach.Takie zabawy nie należą do bezpiecznych,ale przecież całe życie to jedna wielka niewiadoma.
Chcę jeszcze,ale to jutro,aby tylko nikt śniegu nie zabrał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz