Mama i ja.
Z babcią Krysią i bratem Rafał.
Z ciocią Ewą.
Moja klasa.
Rozpoczęcie nauki w obecnej szkole ,mam 10 lat.
Bal przebierańców w przedszkolu.
Wizyta u wujostwa.
Strach przed siedzeniem.
Kocham prezenty :)
Ja i braciszek Kuba.
Ośrodek Jana Pawła II
Mam roczek.
08.10.1994 rok godzina 4.30 na świat przychodzi trzecie dziecko w naszej rodzinie. Na dzień dobry dostaje 10 punktów w skali Apgar,był trochę siny . To były czasy ,gdy dzieci zabierano do sali noworodków. w samo południe przyniesiono mi syna do karmienia ,zaczął dziwnie łapać powietrze ,pielęgniarka zabrała maleństwo do inkubatora,że wymiotuje ,jeszcze wodami płodowymi. Na razie jeszcze nic nie wskazuje ,że powinnam się niepokoić.Godzina 15, przychodzi mąż z rodziną na odwiedziny ,mówię ,że urodziłam ,wszyscy szczęśliwi , chwile żeśmy porozmawiali przez szybkę , trzeba było uciekać , bo do szybki kolejka. Poszłam na noworodki zobaczyć jak tam mój dzidziuś się miewa ,a tu pani doktor ,mówi mi ze dziecko ma prawdopodobnie ZESPOŁ DOWNA. W głowie pustka ,nie dociera do mnie ani jedno słowo więcej ,o zespole downa nic nie wiem , coś kojarzę ,ze w Klanie gra taki chłopiec.Jestem sama z tą sensacją nie ma telefonów nie można zawiadomić nikogo z bliskich .Następny dzień odwiedziny , dużo płaczu szumu i pocieszania, rozmowa z panią ordynator,która dość rozsądnie i fachowo przedstawia symptomy tegoż zespołu, nasze dziecko nie ma wszystkich oznak , wiec na dwoje babka wróżyła dopiero badania genetyczne mogą potwierdzić ,a one zostaną wykonane w wieku 6 miesięcy.Teraz inne problemy dziecko nie ma odruchu ssania w związku z tym karmienie piersią na razie odpada , żółtaczka. Ja opuszczam szpital po tygodniu , dziecko po 3 tygodniach.Teraz rodzina ocenia ,ze dziecko piękne jakie skośne oczy ,co oni chcą troszkę pochoruję i wyjdzie ze wszystkiego.Ja już nie mam pokarmu ,zresztą ten odruch ssania nadal nie wykształcony. Dominik zachowuje się dziwnie,albo śpi nie potrzebując jedzenia albo płacze non stop i często oddaje brzydki stolec, po 6 dniach idę do przychodni coś mi się nie podoba.Pani doktor kieruje do szpitala.Przyjazd do szpitala ,lekarz dyżurny ni, to było widzi potrzeby zostawiać dziecka i zadaje nam pytanie-a państwo by woleli aby syn został w szpitalu ?,ale jak już jest to zrobią mu morfologie, zaczynają się schody ,bo krew krzepnie nie można jej pobrać, po kilku próbach idziemy do laboratorium,żeby wykonano to na miejscu.Dziecko odwodnione, no jednak łaskawie , może zostać na oddziale. Następnego dnia jadę do ordynatora zasięgnąć informacji.Włos mi staje na głowie, dziecko szare,żółte, z zakażeniem krwi. Tak mijają 3 tygodnie.Tato pojechał do szpitala i przywozi synka ma być karmiony specjalnym mlekiem i powinno być dobrze,ale nie jest po paru dniach ,znowu kupki brzydkie , dziecko nie spokojne i do lekarza a ten na szpital tym razem zapalenie płuc z brzuszkiem nic nie robią.Pierwsze święta Bożego narodzenia w szpitalu,ale Nowy rok w domu z nadzieją na lepsze czasy :)Niestety to jeszcze nie te czasy,po kilku dniach znowu bóle brzuszka i brzydkie kupki,wizyta u lekarza w ośrodku i leki na biegunkę albo na zaparcia.Wygląda to mniej więcej tak 4 dni dobrze, kupki są dziecko spokojne po tym czasie ,kupki są ale jakby mniejsze ,i z dnia na dzień dziecko robi się coraz bardziej niespokojne ,po kilku dniach ,nadchodzi kryzys ,dziecko nie chce jeść i pręży się, płacze, nie śpi oczyszcza się , kupki luźne w dużych ilościach dochodzą nie raz wymioty. po podanych lekach nie ma różnicy , mija około 3 dni cierpienia i oczyszczania ,często jest stolec z krwią i nadchodzi ulga .W wakacje przebywając u rodziców jadę z Dominikiem na pogotowie,lekarz kieruje syna na szpital tam mówią ,ze powinno być wykonane badanie w kierunku choroby Hiszprunga,jest to też dzień planowanego powrotu do Rybnika.Po konsultacji lekarz zgadza się na powrót i wypisuje skierowanie na szpital w Rybniku.Zgłaszamy się na oddział chirurgiczny , okazuje się ,ze takie badanie ma wykonać oddział pediatryczny,gdzie z łaską podjęto sie wykonać to badanie.Badanie będzie wykonane w poniedziałek,dziecko ma byc na oddziale w niedziele aby go przygotować tzn oczyścić jelita lewatywami. Zdjęcie jest ,na którym nie ma choroby Hiszprunga ,sa tylko złogi kału ,mamy tak robić ,aby nie dopuszczać do zawalenia jelit.Rybnickich lekarzy nie zastanowiło ,jak to mamy wykonać ,jak dziecko było oczyszczane przez szpitalny sprzet w postaci metrowego wężyka i nie było dobrze oczyszczone.Tak to trwa,a my chodzimy od lekarza do lekarza nikt nie traktuje nas na tyle poważnie aby coś z tym zrobić,bo twierdzą ,ze słabe mięśnie i jak będzie ćwiczył,wszystko się unormuje. Pytanie jak ma ćwiczyć ,jak ciągle cierpiący,ale robimy co możemy ,rehabilitacja w ośrodku Jana Pawła w Rybniku , bardzo dobra praca rehabilitantów w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju.Zapomniałam napisać ,że po 4 miesiącach natrafiamy na reportaż w telewizji jak to grasica leczy zespół Downa.Jedziemy do Sosnowca ,tak stosują to "CUDO".Kuracja trwała ponad dwa lata ,zastrzyki podawane 3 razy w tygodniu,zanim dotarło do nas ,ze ktoś tu z nas robi idiotów.Koszt tej kuracji był bardzo duży ,za naiwność się płaci.Trafiamy do kliniki do Bytomia i tam zajmują sie moim synem starannie,wykonują 3 operacje ,okazuje się ,że to co Rybniku odczytano za zlogi kału ,okazało się zarastającym jelitem, tylko że musiało minąć ponad trzy lata cierpień mojego syna ,żeby trafić na fachowców.Teraz juz skupiamy się rehabilitacji,bo zdarzają sie tylko sporadyczne anginy.
Jak nazwa wskazuje,trochę latek mineło więc i wydarzeń też było sporo.
W lipcu 1996r na świat przychodzi Jakub,tu też było trochę strachu,ale to blog Dominika,wiec
skupimy się na nim.
Wiec Dominik jeszcze dobrze nie siedzi ,a tu już drugi niemowlaczek, do całej czwórki ,tylko mama i tata ,bo reszta rodziny daleko ,a ta z bliższa, też nie zbyt pomocna.
Od września 1994 r Dominik zaczyna edukacje,rano rodzic zawozi do Rybnika do ośrodka Jana Pawła i około 14 odbiera.Lata mijają . W wieku 7 lat Dominik zmienia placówkę na przedszkole specjalne i tam już jest transport,tylko trzeba go zaprowadzić na przystanek i odbierać och jaka ulga.
Wspaniałe przedszkole ,wspaniała kadra ,wspominamy z rozrzewnieniem ,ale nadchodzi czas szkoły.
Do szkoły Dominik poszedł w wieku lat 10 do nadal,nie jest to miejsce ulubione . Niechętnie rano wstaje i tylko pytam czy jutro wolne,z kolegami też nie umiem sie zaprzyjaznić ,po prostu nie trafiliśmy odpowiednio.Początki były w porządku,ale odkąd zaczęły się czeste zmiany wychowawczyń nie potrafimy się zgrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz