I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką
(Paulo Coelho)

wtorek, 31 grudnia 2013

Sylwester 2013

Doczekałem.Szampan ,czipsy kupione .Telewizor sprawny ,ja od rana słucham muzyki z poprzedniego sylwestra,a  o 20 dołączę do polsatowskiej  publiczności.Muzyka i taniec to jest to co lubię i towarzyszyło mi przez ten rok.W tym temacie nic się nie zmieniło.Co prawda mama miała rozglądnąć się  aby  mój taniec mógł rozwijać się pod okiem fachowca,zostawimy to na postanowienie noworoczne :) Mijąjący rok rok był dla nas łaskawy.Ze zdrowotnych spraw to wykluczyliśmy cukrzycę.Kilka razy pokonałem swoje lęki (zjazd na kopalni w Bochni), jestem żywotniejszy (może to zasługa suplementów).Moje drogi oddechowe też nabrały odporności,nie licząc kataru,nic nie szwankowało.Byliśmy na dwóch turnusach rehabilitacyjnych.Takiego następnego roku sobie życzymy bez wzlotów ,ale najważniejsze bez upadków,z pokorom patrzymy co los przyniesie.
Dla wszystkich ,którzy tu zaglądają;
Niech w Nowym Roku świat będzie dla Was pełen ciepła, radości i przyjaciół, a w Waszym domu nigdy nie zabraknie miłości i zrozumienia siebie i innych.

sobota, 28 grudnia 2013

Dofinansowanie z PFRONu.

Rok 2013 dobiega końca,minął nie wiedzieć kiedy,ale cóż przed nami kolejne lata w zdrowiu i dostatku :)
Jeśli o dostatku mowa,to jedną z instytucji ,która pomaga niepełnosprawnych jest PFRON. Przez 19 lat zmagania się z tym co przyniósł mi zespół Downa,skorzystaliśmy 3 razy z dofinansowania do turnusów rehabilitacyjnych.Przez trzy lata mama wypisuje wnioski ,lata po specjalistach,zbiera kilogramy papierków i składa do tejże instytucji wniosek o dofinansowanie do komputera i programów logopedycznych.Przez  dwa lata składała z programu';Na likwidację barier w komunikowaniu się. W tym roku 1 marca złożyła wniosek;na sprzęt rehabilitacyjny. Doczekaliśmy się na odpowiedz;Wyczerpanie
środków PFRON przeznaczonych na realizację zadania:dofinansowanie zakupu przedmiotów ortopedycznych,środków pomocniczych i sprzętu rehabilitacyjnego.Wiemy ,że  nie jestem jedyną osobą niepełnosprawną,ale moje potrzeby są również istotne.Kto może ocenić co jest ważniejsze, a co mniej?Nie będę się tu rozpisywać jak ważną funkcję spełnia komputer w moim rozwoju, a jest tego sporo. Stanowi źródło bodźców stymulujących,kształci koncentrację uwagi, jest niezbędny przy pracy rewalidacyjnej ze mną.  Na stronie PFRONu widnieją oszałamiające sumy wydanych na niepełnosprawnych ,na których ?Programy i zadania,które realizuje ta instytucja odnoszę wrażenie są tylko na papierze Pieniądze,które   z założenia powinny iść na niepełnosprawnych pochłania armia urzędników i sumy im się zgadzają a nam już niekoniecznie.Mamy komputer w domu jeszcze (bo często się przegrzewa),ale pierwszeństwo do niego ma Kuba ,wiadomo uczeń informatyki :),jest też mama ,no i ja.Nic to nowy rok nadchodzi ,znowu będzie można złożyć wniosek i czekać w nadziei przez kilka miesięcy.

sobota, 21 grudnia 2013

Kolędowanie na Rybnickim rynku.

Po intensywnym czasie w szkole,bo to co dzień się coś dzieję i niekoniecznie są to zajęcia  nad książkami :)
Podsumowując te kilka miesięcy roku szkolnego,to moja postawa jest zdecydowanie żywotniejsza,pewnie to zasługa wychowawczyni,która stara się zorganizować mi zajęcia tak ,że chętnie wstaję i zasuwam na busa. Duże znaczenie ma pewnie fakt ,że do klasy chodzę z Sandrą i obwieszczam wszystkim ,że żenię się z  Sandrą.Wszystko było by dobrze,jakby nie to moje nieustanne przeklinanie,silniejsze ode mnie.To że nie wyraźnie mówię jest  w tym temacie dużym plusem.Zajęcia szkolne są bogate,ale najważniejsze ,że ja z nich korzystam.Ostatnio  korzystam z  biofeedbacku,kręgli ,basenu.Teraz  do 7 stycznia mam ferie,a mama  święta, bo to że wstaję chętniej do szkoły ,to nie jest to jeszcze idealne . Mama twierdzi ,ze jest zmęczona  powtarzaniem tych samych komend po kilkanaście razy,bo ja mam czas.Chodzę spać kiedy ja chcę ,a nie o 19,wstaję kiedy chcę.Ferie rozpocząłem od przeziębienia z katarem..M. wysmarowała mnie spirytusem, bo ten najlepiej działa na mój zasmarkany nos,a musiałem być sprawny,bo przecież od miesiąca czekam na występ Feela. Rybnik pięknie wystrojony ,oświetlony, świąteczny nastrój .Program spędzenia ostatnich dni przed świętami  bogato przygotowany.Ubrany ciepło wstawiłem się na rynku ,aby to wszystko podziwiać,tańczyć ,zaśpiewać kolędy a nawet stać w kolejce,aby skosztować karpia.Kolejka za karpiem i występ Feela było w jednym czasie,ale dałem radę jeść i tańczyć,a po posiłku jak wystartowałem do barierek ,to nikt mnie nie zatrzymał.M naciągała tylko szyje czy mnie widać,bo z kierunkami u mnie też na bakier.Miałem jeszcze ubierać z tatą choinkę żywą jodełką  z naszej posiadłości. Jutro też jest dzień.



 
Choinka stoi,teraz ją trzeba ubrać .

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Fairy Dance.

Na pożegnanie z Mikołajem wybraliśmy się z mamą do naszego teatru na spektakl Fairy Dance.
Przenieśliśmy się w bajkową krainę Kopciuszka.Mama  musiała mi trochę tłumaczyć co się dzieję na scenie ,a to dlatego ,że jestem duży mężczyzna i dawno nie słuchałem opowieści o Kopciuszki .Carrantuohill jak zwykle pięknie grał irlandzką muzykę a  zespół Salake ... jejku jak oni  stepują .Poszukiwania właścicielki pantofelka odbywały się też na widowni. Mama mówiła,abym wystawiał  nogę może na moją pasuje.Usłyszała  ode mnie " Kobieto weź ogarnij się ",taki jestem cytatami z piosenek mówię.Było dużo śmiechu, radości i zachwytu. Tak oto Mikołaj  pożegnał się ,ale obiecał wrócić za rok,teraz odpoczywa,a ja już  pytam o święta.

niedziela, 1 grudnia 2013

Mikołajki.

Niedziela skoro świt wstaję bez ociągania ,co się często nie zdarza,a to za  sprawa zaproszenia do Bielska Białej,gdzie Fundacja PKO BP zorganizowała dla uczniów  z mojej szkoły spotkanie z Mikołajem.Autobus podstawiony,do naszych obowiązków należało zabrać obuwie zamienne i dobry humor. Ja już od kilku  dni żyłem tylko tym wyjazdem. Wszystko było super zorganizowane ,bo to i strojenie choinki i nauka tańca i magik czary wykonywał.Słodki poczęstunek i spotkanie z gościem głównym ,który obdarował nas prezentami.Wrażeń co nie miara. Nie obyło się też bez złośliwości przedmiotów martwych,a to za  sprawą awarii prądu.,co troszkę skróciło imprezę. Dziękujemy.







sobota, 23 listopada 2013

Miting pływacki.

Piątek upłynął mi na sportowo( na krzesełku ).Moja szkoła była organizatorem mitingu pływackiego. W ubiegłych latach ,był to dzień uroczysty i nie było zajęć. W  tym roku ,jako ,że mało uczniów z naszej szkoły brało udział w tym doniosłym wydarzeniu szkoła pracowała.Ja  natomiast zabrałem tatę na basen i kibicowaliśmy zawzięcie. Zdjęcia robiłem ,aż mi bateria padła,tylko,że zawodnicy wchodzili  mi w kadr tyłem i pupami,także wybór tyłków  na aparacie jest imponujący,jako że blog nie jest poświęcony tej części ciała,więc nie będę ich umieszczał ,dałem tylko mamie pooglądać,a ta mi większość pokasowała. Będę jeszcze musiał popracować nad wykonaniem  zdjęć nadających się do publikacji,zresztą zdjęcia dla naszej szkoły wykonywał pan Tomek ,nie będę mu robił konkurencji :) Wieczorek wybraliśmy się z bratem i tatą na mecz Energetyka Rybnik,dla nie wtajemniczonych piłka nożna. Na sportowo było ? było
Dzięki uprzejmości  p. Magdy .

.

wtorek, 19 listopada 2013

Podziękowanie .

Fundacja " Zdążyć z pomocą ",której jestem podopiecznym,zakończyła księgowanie 1 % podatku za  2012 rok. Bardzo dziękuję wszystkim darczyńcom i każdemu z osobna,za każdą sumę jaka wpłynęła na moje subkonto.Jako ,że fundacja nie udostępnia nam  nazwisk darczyńców (ochrona danych osobowych ). Mamy wgląd do danych urzędów skarbowych.Osoby które przekazały swój 1 % dla mnie ,rozliczyły się w Rybniku,Wodzisławiu Śląskim i Krakowie. Pieniądze te  zostaną wykorzystane  na zakup  trampoliny,aby ćwiczyć równowagę i integracje sensoryczną.Życzymy dobrym duszkom ,aby dobro przekazane wróciło do nich  w dwójnasób.


sobota, 9 listopada 2013

Nocne wyprawy.

Mama wygrała jedno zaproszenie do kina na Noc Thora  Zasadę moja rodzicielka  ma taką,że jak coś za darmo trzeba korzystać.Samemu całą noc w kinie spędzić trochę głupio,więc namówiła tatę,a że brat też miał nocną wyprawę,trzeba było zorganizować mi opiekę. Postanowiono bez konsultacji ze mną ,że pojadę spać do babci.Tylko,że mi się nie chce po nocach nigdzie chodzić,przekonało mnie ,że babcia ma nogę w gipsie ( naprawdę) i podobno muszę się nią opiekować.Taki argument do mnie przemówił.Tak więc cała rodzina imprezowała na różne sposoby.Rodzice  nie wytrzymali nocnego maratonu filmowego i po dwóch filmach wrócili do domu.Mnie natomiast  tato odebrał  koło 7 wyspanego ,gotowego do działania.Tak więc polegująca mama stwierdziła,że jestem bardzo absorbujący ,bo to co chwile coś chciałem ,a to włączyć,a to przełączyć  a  potem wyłączyć ,a to podać a to jeszcze coś ,...nikt już tego nie pamięta ,spać nie dałem ,ale noc jest do spania ,dzień do hasania .

środa, 6 listopada 2013

Kampania jak plama.

Kampania Olimpiad Specjalnych jakże kontrowersyjna miała  za  zadanie zauważyć osoby z  zespołem ,pytanie tylko  czy to zainteresowanie  jest pozytywne? Osoby  związane w jakiś sposób krytykują to niefortunne hasło choćby na Zakątku 21.Nie chcemy obrażać osób ,które to wymyśliły,ale  raczej nie kierowały się uczuciami osób zespołowych i ich rodzin.Przecież zespół Downa towarzyszy mi od urodzenia (nawet od zapłodnienia) do końca moich dni.Dla mnie ta kampania nic nie znaczy,nie raz dobrze  nie rozumieć :) za  to mama oburzona ,bo dla niej poplamiona koszula nadaję się do wyrzucenia,ewentualnie jak ma się do niej sentyment można ją schować głęboko w szafie,a może mama też nie wiele rozumie.Czy należy nas wyrzucić jak poplamioną koszulę,bo przecież  tej plany nikt nie usunie?. Pomysłodawcy tłumaczą iż hasła są wypowiedziami osób lub opiekunów zespołowych. Pytanie czy takie prywatne wypowiedzi nadają się na hasła dla szerszego grona nawet jeśli są prawdziwe. Przecież wszyscy mają jakieś niedoskonałości np.jestem za  gruba mam odrosty siwych włosów,zaniedbane paznokcie,ciuchy rozciągnięte i trzeba  to umieścić na billbordzie bo to prawda.Podobno bronią tej kampanii rodzice dzieci starszych,oswojone z problemem.  Moja mama jednak po przeciwnej stronie.Osobom ,które chcą abyśmy byli akceptowani takimi jakimi jesteśmy życzymy więcej empatii.

czwartek, 24 października 2013

Hej ho do szkoły by się szło.

Poranna pobudka wygląda tak;  budzik dzwoni,mama przychodzi ,mówi,że już czas wstawać ,ja z ociąganiem,ale wychodzę z łóżka,ubieram się ,mama robi śniadanie. Wszystko spokojnie ,bez poganiania,bez zrzędzenia ,bez wymyślania kolejnych motywacji ,a to  mikołaj ,a to pasek ,a to smycz.Mama patrzy z niedowierzaniem ,czy jej czasem dziecka nie podmienili.Rano jest czas na masaż (Wilbarger zmodyfikowany,nie stosujemy co dwie godziny)na przytulenie i niestety też na przeklinanie  (kolejny brzydki nawyk ). Do szkoły chodzę chętnie.W klasie mam Sandrę z którą mówię ,że się ożenię,panią ,która zabrała mnie na zawody w golfa( relacja z wydarzenia) i co  środę na kręgielnię Tango a miedzy czasie ciekawie organizuje zajęcia. Taką szkołę to ja lubię, a oprócz tego lubię zwracać na siebie uwagę różnymi boleściami,a to brzuszek boli ,a to główka,a to nóżka. Podobno faceci to hipochondrycy,czyli norma.

czwartek, 17 października 2013

Wspieramy naukę.

Odpowiedzieliśmy na zaproszenie. tzn. pomysł był mamy,ja z oporami,a tato nie wypowiadał się.Autostrady autostradami,ale Wrocław daleko jednak.Dzień minął w aucie. Badanie,które ma na celu znalezienie przyczyn zaburzeń równowagi u osób z zespołem Downa trwało około godziny.Polegało na staniu na platformie,albo materacu  na zmianę z otwartymi ,lub zamkniętymi oczami.Kolejne to; stanie na jednej nodze,przejście po wyznaczonej linii noga za nogą.Moja sprawność układu równowagi,pozostawia wiele do życzenia. Mama jak zwykle,ma wytyczne,abym ćwiczył,te  jakże proste ćwiczenia,a jak to zrobi ,to  jeszcze nie wie.Chociaż pani pochwaliła,że jestem ruchowo całkiem ,całkiem,to pewnie przez ten mój taniec.M. twierdzi ,że ona  nie ćwiczyła równowagi ,grała w klasy ,chłopka ,gumę,nikt jej tego nie kazał,wręcz przeciwnie nie raz rodzice musieli zabraniać.Jeden malusi chromosom,potrafi tak rozregulować cały organizm.Jakby nie wystarczyło ,ze mam skośne oczy ,gotyckie podniebienie ,małpią bruzdę na dłoni i kilka innych cech w wyglądzie.Przysłowie,że od przybytku głowa nie boli,absolutnie się nie sprawdza.
Mamy nadzieję,że nasz wyjazd przyniesie wymierne korzyści jak nie mi to następnym pokoleniom " zespolaków".

piątek, 11 października 2013

Problem z kapsułką.

Mama po rozmowach z innymi mamami mi podobnymi,po poczytaniu Zakątka 21,stwierdziła,że będę wspomagany Eye Q i Geriavitem .Wiedza o tym ,że nie połykam kapsułek była jej znana. Do tej pory  brano pod uwagę ,ze tabletka musi być rozgnieciona,albo w syropie. Teraz mama stwierdziła, ze dość obchodzenia się ze mną jak  z jajkiem jestem dorosły i mam połykać kapsułki.Żeby umiejętności przychodziły z wiekiem,było by ok.Niestety tak to nie działa,więc kapsułka do buzi kubek do ręki  ja gryzę kapsułkę,M. mówi ,że mam pić nie gryźć ,czary nade mną odprawia.Ja i tak  wygryzłem co było w środku,bardzo nie smaczne trochę wyplułem do kubka trochę po bluzce poleciało . Jedna kapsułka poleciała do żołądka.Ja się szybko poddaje,mama uparta,jeśli nawet te specyfiki nie pomogą abym był bardziej żywotny to może chociaż osiągniemy sukces i nauczę się połykać  kapsułki.
Byliśmy też na szkoleniu jakie ćwiczenia wykonywać ,aby poprawić moje czucie głębokie. Część z tych ćwiczeń nie wymaga ode mnie wysiłku ,mam tylko poddać się uciskom,rozciąganiu i masowaniu,więc jeśli dotyk mamy będzie mi odpowiadał,jest szansa na stosowanie. Kolejne ćwiczenia  wymagają zakupu sprzętu do ćwiczeń i mojej aktywności. Z panią Magdą współpracowałem, zastanowię się czy mama to odpowiedni terapeuta,jeśli nie,trzeba będzie korzystać z wykwalifikowanej kadry.Mój wiek dyskwalifikuje mnie już z refundowanych terapii.Mam rentę mogę szaleć :) Przede mną jeszcze  pobranie krwi  w kierunku  niedocukrzenia, a potem .... zobaczymy...

niedziela, 6 października 2013

Urodźinowo.

Babcia Aniela kończyła 75 lat, z tej okazji zjechała prawie cała rodzina .Z  Niemiec przyjechali;ciocia Ewa z wujkiem Piotrkiem,ciocia Wiesia z wujkiem Adamem,Samantą i Mają,ciocia Nina z wujkiem Piotrkiem a ich syn Marek przybył z Anglii. My mieszkamy na miejscu dołączył do nas tylko Rafał też z Niemiec. Ja jestem chłopak towarzyski więc impreza była przednia. Jako ,że rodzina musiała w niedzielę  wracać do swoich obowiązków,bo to i praca i szkoła.Szkoda było ich wypuścić ,bez imprezy na moich urodzinach,dlatego zacząłem obchodzić moje urodziny (8 październik) już w sobotę.Był tort ,podnoszenie w górę,wyśpiewane sto lat,szampan i wszystko jak należy. Prezenty też były ,a jakże ,kolejne smycze i paski mile widziane :)
Oczywiście kilka osób miało w rękach aparat, więc każdy profil życzyłem sobie obfotografować.

                         



                                     Kuzyn Marek.

Babciu 100 lat!!!


                                      Męskie towarzystwo,Maja na ozdobę  :)

                                              prezent od wujka Adama,teraz pokażę jak się gra w piłkę .

                                         Kto powiedział ,że tylko pieski trzeba głaskać w ramach dogoterapii, ja  mam teraz terapię z kotem.

                                              Dmuchanie trzeba powtórzyć ,za  szybko było  :)


                                           Zgadnijcie kto najgłośniej śpiewał  moje Sto lat :)

                                       Międzynarodowe towarzystwo; Anglia,Niemcy,Polska
.

Turnus w Jadownikach Mokrych.

Przez dwa tygodnie gościłem wraz z mamą w ośrodku w Jadownikach Mokrych.W  tym miejscu byliśmy pierwszy raz,ale z pewnością będziemy tam wracać.Miejsce kameralne,większość kuracjuszy mama znała wirtualnie, a to za  sprawą Zakątka 21,teraz mieliśmy okazje spotkać je w realnym świecie i na pewno znajomości pozostaną na dłużej. Co prawda dzieciaki były dużo,dużo  młodsze,ale mi to zupełnie nie przeszkadzało ,mogłem się wykazać ojcowskim instynktem :) Oczywiście najbardziej do gustu przypadł mi tato Szymka,zdecydowanie wolę męskie towarzystwo. Przez kilka dni była też z nami dwudziestodwuletnia Ania,która tak jak ja ma zespół Downa,ale idzie z umiejętnościami i wiedzą jak burza. Jej pobyt był dla mnie motywacją do ćwiczeń.Cały czas mam lęki przed schodami i innymi dziwnymi rzeczami. Schody w ośrodku  pokonałem po kilku dniach. Natomiast  wyjazd do kopalni soli Bochnia,oprócz wycieczkowych atrakcji ,dostarczył nam wielu wzruszeń,a to z powodu mojego lęku przed wejściem do windy. Cała grupa  zachęcała mnie do pokonania tego leku ,zaangażowali się też pracownicy tejże .Kiedy wszyscy już stracili nadzieję,zdecydowałem się wsiąść z panem z obsługi korzystając z kasku kolejnego pracownika.Radość  grupy i moja była,jak po zdobyciu Mont Everestu. Pobyt  terapeutów,rehabilitantów i wszystkich dbających o nasz pobyt w tym miejscu będziemy wspominać z nostalgią. Do wyjazdu w to jakże przyjazne miejsce przyczynił się również proboszcz naszej parafii, udzielając wsparcia finansowego. Na turnusie mama zdecydowała,że trzeba porobić badania w kierunku tarczycy,bo moja ospałość i zmęczenie jest podejrzana.
Badanie za mną  trochę histerii było,a jakże , krew udało się pobrać.Tarczyca w porządku,ale jest niski poziom glukozy,więc kolejne badania przede mną. Na razie uzupełniam cukier słodkościami urodzinowymi.
Teraz  foto relacja.              Dogoterapia.
                                               
                                               Grota solna.
                       
                                          Próbuję zanurzyć głowę bez nabierania powietrza,nadal trzeba ćwiczyć .


                                            Zabawy ruchowe,tańce hulanki swawola....
                                           
                                          Pływam ,potrzebowałbym kogoś do ruszania nogami..

                                    Wio koniku...

                                                Grzej słoneczko..
                             
                             Kopalniany dziad.

                                        Mama szczęśliwa ,dziecko zjechało na  kopalnię
                                       Wioska oraczy. Dawno ,dawno temu...

                                        dbam o ciało...



                           Powrót do domu. Wszędzie dobrze,ale w domu najlepiej

A to relacja w tv Kraków.

niedziela, 15 września 2013

Koncert Roda Stewarta.

Wielki świat przyjechał do Rybnika,a że taka okazja jak i wiele innych :) dwa razy się nie zdarza,M. zakupiła bilety  na to wydarzenie.Jakby szczęścia było mało,to kolejne dwie wejściówki M. wygrała z portalu Rybnik. Nasze miasto,odpowiadając na pytanie -Jakiej drużynie kibicuje Rod Stewart? Dzięki wygranej tato i p. Dorota też  mili okazję  przeżyć  koncert na żywo.Zanim zaśpiewał Rod o godzinie 20,to było trochę nerwówki,a to za sprawą ,kogóż by  innego jak nie mamy.Że to będzie dużo ludzi ,że nie będzie gdzie auta postawić ,więc o 17 już nas z domu wyciągnęła,niby już ta pora.Mieliśmy za to miejsca przy barierce,widoczność dobra ,ale ruch ograniczony ,a ja lubię się ruszać.Przed głównym wykonawcą zagrał zespół Manchester,a wraz z nim  rozpadało się ,aby padać do pierwszych dźwięków Roda. Kolejna porcja deszczu spadła  dopiero na bisie ,nam to nie przeszkadzało byliśmy zaopatrzeni w kurki przeciw deszczowe,takie były prognozy.Koncert przygotowany profesjonalnie,dograny w każdym szczególiku, osłuchani,opatrzeni wytańczeni ( zmieniliśmy te dobre miejsca obserwacyjne ,na jeszcze lepsze z możliwością do tańczenia ),ale było fajnie ..........Jesteśmy na fotkach Naszego Miasta, a swoje też są :)





sobota, 14 września 2013

Wyjazd z tatą.

Tato wyszedł ze szpitala,jaka była przyczyna,jego dolegliwości pozostaje tajemnicą,coś wspominano o niedrożności jelit. W planach był wyjazd do brata i  wujków i wyjazd doszedł do skutku. Spędziliśmy ponad  tydzień po za granicami naszego kraju (Niemcy). Mama z Kubą pilnowali posiadłości ,niektórzy  nawet chodzili do szkoły,a ja byłem w gronie dalszej rodziny.Uczestniczyłem w urodzinach cioci Ewy ,czyli to co lubię.Wróciłem pełen pozytywnej energii,mama miała okazję zatęsknić za nami i docenić nasze wyjątkowe towarzystwo.Dzisiaj w planach koncert Roda Stewarta.Pierwotnie miałem  iść na koncert wraz z mamą ,Agnieszką i Dawidem. Zmiana planów mama wygrała dwa bilety ,wiec zabiera tatę i koleżankę,a że wygrane bilety są na trybunie ,wiec male roszady.Za oknem wilgotno. Zobaczymy co nam niebo przygotuje. Za parę dni kolejny wyjazd tym razem na turnus zakątkowy do Jadownik, jest szansa ,że będąc cały czas w ruchu nie  dopadnie mnie przesilenie jesienne i będę rześki jak bryza morska :).

poniedziałek, 2 września 2013

Rok szkolny 2013/ 2014 rozpoczęty.

Na godzinę dziewiątą wstawiłem się wraz z mamą na powitanie szkoły.


Dużo zmian. Pierwsza bardzo ważna to wychowawczyni  pani Iwona,bardzo miła z sercem na dłoni ,kolejna to jest nas w klasie sześcioro ; trzech Dominików i trzy dziewczyny; Klaudia ,Róża i Sandra( twierdzę ,że się z nią ożenię).Zajęcia pod  kątem logopedycznym  mam obiecane raz w tygodniu. P. Magda. obiecała mamę przeszkolić w diecie sensorycznej. Zapał do pracy  na razie jest,oby nastąpiły zmiany pozytywne w moim rozwoju.
Po inauguracji zabraliśmy babcię i zajechaliśmy na grób dziadka ,którego nigdy nie poznałem,ale o nim pamiętam w modlitwie.Tato nadal w szpitalu obłożony komputerem filmami ,książkami,gazetami i wodą ,bo tylko tą wolno mu spożywać.Od jutra pobudka skoro świt i ze śpiewem na ustach ruszamy na busa; Hej ho .hej ho, do szkoły by się szło .....