I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką
(Paulo Coelho)

niedziela, 3 czerwca 2012

Urodziny cioci Berni.

Sto lat!



Żyj tak aby każdy kolejny dzień
był niesamowity i wyjątkowy.
Wypełniaj każdą chwilę tak
aby potem wspominać ja z radością.
Czerp energię ze słońca,
kapiącego deszczu i uśmiechu innych.
Szukaj w sobie siły,
entuzjazmu i namiętności.
Żyj najpiękniej jak umiesz.
Po swojemu. Spełniaj się.









Dzisiaj ma swoje święto ciocia Bernadka.
Nie złożę jej życzeń osobiście,ponieważ mieszka w Hiszpanii.
Kiedyś to był Madryt a dziś szuka swojego miejsca na ziemi i na razie mieszka
w górskiej małej miejscowości ze swoją rodziną.
Ciocia ma dwóch synków; Gabryiela (prawie 2 lata) i Wiktora( 5 miesięcy) .
Jest też Oskar z krwi i kości Hiszpan,partner cioci.
Więc słodkie buziaki dla Niej ślę.



sobota, 2 czerwca 2012

Urlop brata.

Dzisiaj przyjechał do nas brat Rafał.
Pracuje w Niemczech,bo niestety w Rybniku nie było możliwej pracy.
Cieszę się,że przyjechał na parę dni.
Bardzo za nim tęskniłem.
Szkoda,że tak jest w tym kraju .
Młodzi i sprawni ludzie wyjeżdżają szukając lepszego bytu.
Rafał ,też tęskni ,wiadomo tu się wychował.
Tu ma przyjaciół,poza tym język też stanowi barierę.
Dobrze,że nie jest tam sam.
Na razie mieszka u cioci,kiedyś będzie musiał się całkiem usamodzielnić.
Przywiózł mi  koszulkę z napisem POLSKA kupioną w Niemczech :)
Jestem przygotowany do Euro 2012.
Dzisiaj był u nas festyn.
Chciało by się powiedzieć gdzie te  dawne festyny.
Ludzi jak na lekarstwo,więc nie było  wesoło. Troszkę potańczyłem sam,
co mi  nie odpowiadało.
Jednak dawniej ludzie chętniej uczestniczyli w takich rodzinnych imprezach,było też więcej sponsorów,
co za  tym idzie i atrakcji.
Jeszcze jedna niespodzianka babcia Krysia pojechała do swojej siostry do Nowego Jorku.




piątek, 1 czerwca 2012

Dzień dziecka.

Lubie Twoja słodką buzię...
...mój kochany łobuzie...
I serduszko Twoje gorące...
Dlatego chcę Ci dziś dać całusów tysiące





Doczekałem się.
Moje dni mijają na oczekiwaniu.
Potrafię  przez miesiąc pytać kilka razy dziennie.
-A dzień dziecka kiedy będzie?
Teraz będę już czekał na inną datę.
-A festyn kiedy będzie?
Z prezentem nie ma problemu.
Dostałem od mamy pasek od taty smycz,czyli to co lubię.
Tata ma mi jeszcze podarować czapkę.
Moje zbiory smyczy  są już dość okazałe tj około 300 sztuk.
Co jakiś czas robię porządek  w moich zbiorach i wyrzucam już zużyte.
Smycze towarzyszą  mi cała dobę,nawet jak idę spać wybrana smycz leży przy łóżku.
W ciągu dnia natomiast bardzo często mam ją w rękach często też daję do buzi jak nikt nie widzi.
Z pasków robię kawałki i mają takie same zastosowanie.

środa, 30 maja 2012

Wielkie koszenie.

Dzisiaj po przyjściu ze szkoły i zjedzeniu,nie mogłem usiąść przed telewizorem. Tato układał kafelki na tarasie,a mama zabrała się za koszenie trawy. Kosiarkę mamy z popsutym napędem ,więc potrzeba do niej ogromnej siły i sprytu , aby ją pchać,można dla odmiany też ciągnąć :)

wtorek, 29 maja 2012

Problemy szkolne.

W poniedziałki ,mam napięty grafik w szkole,ponieważ oprócz basenu,mam też po lekcjach dodatkowe zajęcia gospodarstwa domowego w ramach funduszy unijnych. Uczymy się piec ,gotować i tym podobne zajęcia. Niestety już dwa poniedziałki siedziałem w łazience i nie chciałem uczestniczyć w zajęciach. Pani Ewa ,zamiast skupić się na planie dnia ,przekonywała mnie ,abym dołączył do grupy. Po rozmowach z mamą i wychowawczynią obiecałem ,że będę brał udział w zajęciach. Moje " obiecanie",nie miało pokrycia w czynach. Chociaż mieliśmy piec ciasteczka na festyn ,na który nie umiem się doczekać. Znowu udałem się do łazienki nikt i nic nie było w stanie mnie przekonać do wyjścia z niej. Pani zadzwoniła do mamy aby,mnie odebrała wcześniej ,bo nie ma kto mnie pilnować w moim "azylu". Mama poprosiła,aby podać mi telefon i szybko zmieniłem zdanie. Poszedłem grzecznie na zajęcia. Nie raz jak się uprę nie ma na mnie mocnych. W sumie to ja nie chętnie pracuję,jest mało zajęć,które mnie interesują.

sobota, 26 maja 2012

Nawyki i bajki.

Od pewnego czasu,wydaję z  siebie niezbyt przyjemne dla ucha dźwięki.
Boruczę jak niedźwiedź.Mama próbuje ustalać zasady np."jak będę skrzeczał,wyłącza telewizor.
Na razie tego nie kontroluję i co chwile z moich ust  wypadają jęki.
Nie jestem chętny do rozmowy ,wolę jak inni opowiadają,moje ulubione bajki,ale takie uuuuuuuuuuuuuuuuu
 samo mi wychodzi . Telewizję oglądam aktywnie ,bo na stojąco cały czas w ruchu i dźwięki też muszą być,tylko czemu takie? Na upomnienia mamy,zaraz przepraszam i całuję w rękę.
Robię przy tym taką skruszoną minę,ze nie sposób się na mnie gniewać.
Teraz jeszcze o moich ulubionych bajkach,które bym mógł słuchać non stop.Jest ich kilka.
Wszystkie dotyczą mnie lub mojej rodziny i oparte są na faktach autentycznych.
Mama rozważa jak to nagrać,żebym mógł słuchać,kiedy zapragnę. Niestety mama należy do osób,która po setnym opowiadaniu tej samej bajki dostaje mdłości:) Ja jestem nie do zdarcia,jak sobie  coś u patrze ,to mogę
i mogę......
Był sobie chłopczyk,który miał na imię Tosiek.
Chodził do szkoły,uczył się,grał z kolegami w piłkę.
Skończył szkołę i wyjechał do Krakowa.
Tam pracował i uczył się.
Spotkał dziewczynę,która miała na imię Kinga.
Bardzo się sobie spodobali.
Chodzili razem  na spacery,dyskoteki,teatru.
Razem zamieszkali,wszystko robili razem,sprzątali,
gotowali,prali i nadal się kochali.
Pewnego razu Kinga z Tośkiem się bardzo pokłócili.
Brzydko na siebie mówili.
Kinga spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się od Tośka.
Od tej pory już nie są parą.


Bajka o Dominiku.


Był sobie chłopczyk,który chodził do szkoły i miał na imię Dominik.
Ten chłopiec wybrał się z mamą do sanatorium,do którego zawiózł ich tato.
Tam Dominik kąpał się w basenie,jeździł na koniu,ćwiczył, śpiewał.
W ośrodku była też taka dziewczynka,która miała na imię Angelika.
Angelika puszczała Dominikowi,piosenki na komputerze.
Po pewnym czasie chłopcu ,bardzo się spodobała Angelika,ale bardzo się jej wstydził.
Na stołówce ,szedł z talerzami  specjalnie dłuższa trasą ,żeby przejść koło stolika swojej oblubienicy.
Kilka razy dziennie witał się z jej mamą  całując  ją w rękę.
Pewnego dnia Angelika zrobiła mu masaż twarzy i uczyła go tańczyć  poloneza.
Pobyt w sanatorium się skończył i każde dziecko wróciło do swojego domu.
Dominik często ogląda zdjęcia z sanatorium i wspomina Angelikę.



czwartek, 24 maja 2012

Obchody Dnia Matki.

Moja szkoła zorganizowała mamą
imprezę z okazji ich święta.
Były występy dzieci,niestety ja
 siedziałem na ławce.
Zaproszono tez rosyjskiego muzyka,który
pięknie zagrał na gitarze.
Wszyscy zaśpiewaliśmy "Sto lat",a potem
razem z mamami gościliśmy się w klasie.








Podarowałem mamie laurkę i złożyłem życzenia.



WYJĄTKOWA MATKA

Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?
Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
"Malecka, Maria, syn. Święty patron, Mateusz".
"Kurkowiak, Barbara, córka. Święta patronka, Cecylia".
"Michalewska, Janina, bliźniaki. Święty patron... niech będzie Gerard".

Wreszcie mówi z uśmiechem do anioła jakieś imię:
"Tej damy dziecko upośledzone".
A na to ciekawski anioł:
"Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa".
"Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg. - Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie, czym jest radość? Byłoby to okrutne".
"Ale czy będzie miała cierpliwość?", pyta anioł.
"Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić".
"Panie, wydaje mi się, ze ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie".
Bóg usmiechnął sie:
"To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu".
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
"Egoizmu? Czyżby egoizm był cnota?".
Bóg przytaknął.
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruje dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy ,"mamo", uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moja moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia), i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoja prace, jakby była wciąż przy mnie."
"A święty patron?", zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się.
"Wystarczy jej lustro".

Powyższy fragment pochodzi z książeczki
Bruna Ferrero "Kółka na wodzie